Szczerze mówiąc nie za bardzo chciałem dzielić się wynikami drugiej serii otwartych testów SEO ale z drugiej stron dla czego nie? W zasadzie największą obawą była możliwość diametralnej zmiany nastawienia i myślenia o aktualnie działającym SEO oraz wielki zawód spowodowany brakiem wyników kiedy to spróbujecie wykonać podobne eksperymenty na własną rękę.
Już mówię o co chodzi, problem z poniższymi testami jest taki, że pomagają one, podkreślam „pomagają” ale tylko w odpowiednich warunkach i to też nie od razu. Wiele osób pisało do mnie, że wszelkie próby ich ponowienia zawodzą, dają odwrotny efekt itd. To co udało mi się zauważyć to fakt, że Google jest bardzo sprytne w wyłapywaniu próby manipulacji nawet takimi sygnałami i zwyczajnie przestaje na nie reagować co ostatnio potwierdził również Rand Fishkin, który przeprowadza bardzo podobne:
Jako ciekawostkę powiem, że powstał szereg narzędzi, których głównym celem jest symulowanie zachowania użytkowników w wynikach wyszukiwania jednak pomimo obietnic autorów widziałem tylko jedno, które ma jakiekolwiek szanse pod warunkiem, że zrozumieją jakie jeszcze inne sygnały muszą zostać wysłane aby wynik był oraz został utrzymany.
Ok, w takim razie zapraszam do krótkiego i zarazem bardzo ogólnego omówienia wyniku testów podkreślając, że nie piszę nawet o połowie sygnałów jakie zostały wtedy wysłane. Wybaczcie testerzy, że nie o wszystkim powiedziałem 😉 (nie, nie były dokładane żadne linki)
TEST #1 Szukając lepszych wyników.
W trakcie tego testu wpisywaliśmy w Google konkretną frazę, a następnie wchodziliśmy na losową stronę tylko po to aby z niej po chwili wyjść tworząc jej tym samym wysoki współczynnik wyjść (bounce rate), który w tym konkretnym wypadku nazywany jest również pogo sticking. Podobnie było w przypadku kolejnej strony której robiliśmy dokładnie to samo. Zaś tą ostatnią już trzecią stroną była nasza wcześniej ustalona domena na której kończyliśmy wyszukiwanie pozostając na niej przez minimum minutę.
TEST #2 Pół brandowe wyszukiwanie w połączeniu z konkretną frazą.
Tym razem wyszukiwaliśmy słowa kluczowego składającego się z nazwy domeny z dodatkiem konkretnego słowa kluczowego. Jest to sygnał bardziej brandowy, który wygląda mniej więcej jak wpisanie w okno wyszukiwarki frazy „opony ceneo” czy też „lodówki allegro”. Odwiedzaliśmy konkretną wcześniej ustaloną stronę i oczywiście zostawaliśmy na niej przez jakąś chwilę, około minuty po czym nasze wyszukiwanie zostawało zakończone.
TEST #3 Zwiększenie zainteresowania brandem.
Podczas tego testu monitorowanych było nieco więcej fraz ponieważ sprawdzaliśmy czy sygnały czysto brandowe mają jakikolwiek wpływ na pozycje innych słów kluczowych na które strona ma już dobrą widoczność. Wyszukiwaliśmy zatem samej nazwy domeny i zwyczajnie ją odwiedzaliśmy nie wychodząc przez około minutę, a po tym czasie kończyliśmy wyszukiwanie.
I teraz co się stało? czyli wyniki testów SEO rundy drugiej
W wyniku pierwszego testu widzimy ciekawy wzrost, który pomimo iż trwał tylko przez krótki czas to na pozycjach w TOP10 strona znajduje się aż do dziś. W między czasie jej właściciel kilkukrotnie zmienił szablon, przyspieszył czas ładowania się strony, bo trwało to niekiedy 10 sekund 😉 i z tego co widać doszło również kilka linków. Bardziej już nie wnikam. Wniosek? Być może podciągnęliśmy stronę na krótki czas na bardzo wysokie pozycje, a tam naturalny CTR zrobił swoje dzięki czemu została ona na znacznie lepszych miejscach niż te z których startowała na samym początku.
Drugi test nie dał aż tak wyraźnego wyniku dla tego na tej samej domenie po jakimś czasie (w trakcie trzeciej serii) powtórzyliśmy Test #1. Tak czy inaczej domena drgnęła i ma się znacznie lepiej niż na samym początku. Jej pozycje utrzymały się mniej więcej na tym samym poziomie z lekką tendencją wzrostową również podczas dodatkowego testu i chwilę po nim. Dziś jest w top 11 ale po drodze doszło jej trochę linków więc nie możemy jednoznacznie stwierdzić czy po prostu test zadziałał z opóźnieniem czy brały w tym udział jakieś inne czynniki.
I wyniki testu trzeciego, fraza która weszła na pierwsze miejsce to oczywiście brand. Pozostałe słowa kluczowe to te na które strona zajmowała już jakieś w miarę sensowne pozycje. Wniosek jest jeden, test nie miał większego wpływu na pozostałe frazy. Dziś sytuacja tej domeny wygląda podobnie ale śmiało można powiedzieć, że przez ten czas trochę przeszła, bowiem widziałem na niej jakieś rotacje designu, treści itd., a w ostateczności wygląda zupełnie inaczej niż na samym początku. Naturalnie dostała również kilka nowych linków itp.
BONUS – wyniki trzeciej tury otwartych testów SEO
W tej turze ponowiliśmy TEST #1 z pierwszej rundy otwartych testów Seo na domenie, która brała udział w teście #2 podczas drugiej tury o czym właściwie napisałem już wcześniej. Jak widać szału nie było ale zaangażowanie testerów również nie było zbyt wielkie. (długi weekend z tego co pamiętam)
Co dalej?
Po tym czasie rozeszło się wiele kolejnych testów o których raczej za wiele nikomu nie mówiłem (również z linkami), część dała jakieś lekkie sygnały, część nic, pozostałe tak jak zwykle. W każdym razie badam dalej, kombinuję i mam kolejne pomysły także coś może niebawem wypłynąć. Te które zwracają coś pozytywnego na pewno jeszcze kilka razy powtórzę i być może ponownie zaangażuję społeczność żeby zajmowało to mniej czasu i sygnały były bardziej różnorodne.
Wracając do CTR, manipulacja danymi wyświetlanymi w Search Console jest w sumie całkiem prosta ale jak widać albo Google odświeża je jako czynnik rankingowy tylko raz na jakiś czas, albo wtedy gdy idą w parze z innymi sygnałami albo zaprzestali bowiem nabiłem tam niedawno (oj nabiłem tego troszkę :D) dla jednej strony i nic, całkowite zero reakcji.
A jak tam u Was? prowadzicie jakieś swoje testy, których wynikami możecie się podzielić?
Testowałem crowdsearch.me – nie odczułem profitów, oraz od dłuższego czasu testuje pandabot i też szału nie ma. Tutaj wydaje mi się że faktycznie istotnym czynnikiem, jest fakt bycia wiarygodnym w oczach googla. Sama przeglądarka chodząca po stronach to zamało.
Bardzo ciekawy test. Jeśli chodzi o stosowanie różnego rodzaju narzędzi to trzeba pamiętać że Google na pewno doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś będzie chciał w ten sposób manipulować rankingiem więc będą się zabezpieczać.
Jest to za to mocny argument za tym żeby pracować nad naturalnym CTR 😉
Łukasz – testy, które trwają kilka dni? c’mon – nie przemawia to do mnie, synchro pomiędzy DC czasem trwa dłużej 😉
Widać wystarczyło ale słusznie 😉 Następnym razem przeciągniemy to znacznie dłużej o ile ludzie nie stracą wiary w trakcie 😛
Zastanawiam się nad panelem, który usprawni większą ilość testów jednocześnie i będzie też weryfikował wykonanie zadania żeby wyniki poznały tylko osoby na prawdę zaangażowane.
Ciekawy test, chociaż nie wiem czy ja bym się pokusił o coś takiego u siebie 🙂
Dobrze kombinujesz 🙂
Miałem okazję przerobić podobny test na żywym organizmie – działania offline na kilkudziesięciu osobach spowodowały zainteresowanie konkretną marką i tematyką w wyszukiwarce. Wchodzili, czytali, szukali, konwertowali 🙂
Łukasz, a czy zastanawiałeś się jakie czynniki są najważniejsze, które wpływaj na „autentyczność ruchu”?
Pewnie, że tak. Jeżeli test został wykonany kilkukrotnie i raz działa raz nie, należy zastanowić się co jeszcze mogło się dziać w ich trakcie i wdrożyć to podczas kolejnych.
Tak jak pisałem, sygnałów wysyłanych przez użytkowników jest wiele i najlepsze wyniki osiąga się podczas ich łączenia ale o tym napiszę osobny artykuł.
Na tym polu będzie trudno przechytrzyć Google, gdyż mają dane od użytkowników, które codziennie zbierają i analizują. Jednym słowem mogli wykryć „nienaturalność” waszego zachowania i lipa.
Bardzo ciekawy tekst i podobnie jak czytelnicy mówią, uważam, że warto by trwały dłużej
Czekam oczywiście na kolejny testy 🙂
Również czekam na kolejne testy ! 🙂